Lombard - czyli jak zamieniłam starą biżuterię na nową!

Na pewno wiele z Was ma biżuterię, której nie zakłada, tylko trzyma w szkatułce. Ja też byłam dotąd taką osobą, miałam sporo biżuterii, ale się to zmieniło. Kiedyś uwielbiałam nosić ze sobą sporą ilość biżuterii jednocześnie. Gdy zakładałam pierścionki to koniecznie wszystkie i tak samo było z łańcuszkami. Na domiar złego nie nosiłam delikatnych naszyjników, tylko te bardziej masywne i jeszcze oczywiście w komplecie z takimi samymi bransoletkami, jak się możecie domyślać, nie wyglądało to najlepiej, ale wtedy mi się to podobało. Dziś, jeśli sięgam po biżuterie to tylko po jeden jej rodzaj, gdy zakładam bransoletkę to tylko nią i nic więcej, tak samo jest w przypadku naszyjnika. Pewnego dnia zapragnęłam zakupić nowy naszyjnik niesrebrny tylko złoty, o jakim napisałam przy okazji publikacji posta pt. Złota biżuteria firmy Apart. I tak, gdy coraz dłużej przeglądałam internet, to pomyślałam, że chciałabym trochę bardziej pozmieniać biżuterie. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby zwyczajnie biżuterię, której nie nosze sprzedać i tym samym kupić za nią nowa, która mi się teraz spodobała. Jak doskonale wiecie, sprzedaż używanej biżuterii u jubilera jest komplet nieopłacalna, dlatego też postanowiłam, że spróbuje ją sprzedać w innym miejscu, początkowo chciałam zamieścić ogłoszenie sprzedażowe na internecie, ale szybko z tego pomysłu zrezygnowałam, gdyż zależało mi na szybkiej sprzedaży. Wpadłam na pomysł, że udam się do lombardu, domyślam się, co teraz pomyślicie, że to raczej miejsce dla osób, które, zmagają się z kłopotami finansowymi, długami. Nawet od kilku osób usłyszałam, że nigdy by nie weszły do lombardu, bo kojarzy im się to miejsce z „osobami spod ciemnej gwiazdy”, ale czy tak naprawdę jest? Tego nie wiem, opowiem Wam, jak to wyglądało z mojej perspektywy.


Gdy udałam się po raz pierwszy do jednego z lombardów, za nim zaczęłam negocjować cenę za moją biżuterię, to ją cała wyłożyłam na ladę i trochę o niej opowiedziałam. Cenę, jaką usłyszałam nie była dla mnie zadowalająca, wiec zaczęłam negocjować, gdy już prawie chciałam odebrać biżuterię, bo jednak chciałam uzyskać wyższą sumę, nagle usłyszałam, że jednak mogę otrzymać, tyle ile chcę pieniędzy. Wtedy byłam zadowolona, bo uzyskałam kwotę, jaką chciałam, ale teraz już wiem, że mogłam uzyskać nawet wyższą kwotę. W jaki sposób? Otóż moi drodzy, gdy kolejny raz naszła mnie ochota na wymianę kolejnej biżuterii, już wiedziałam jak się zachować co zrobić, aby uzyskać jak najlepszą cenę za swoja używaną, ale jednak w świetnym stanie biżuterię. Po pierwsze postanowiłam najpierw negocjować cenę jednej rzeczy, po jej osiągnięciu zaproponować coś jeszcze, aby podbić cenę. Niestety nie wyszło mi to w jednym z lombardów, dlatego też udałam się do innego i tam uzyskałam taką kwotę, jaką chciałam, co oczywiście mnie niezmiernie ucieszyło. Zastanawiacie się pewnie czy było trudno negocjować, łatwo nie było, ale najważniejsze to się nie poddawać, bo tak naprawdę osoby pracujące w lombardach mają za zadanie kupić coś najtaniej, a tak przecież nie musi być, bo cena zaniżona o mniej niż połowę, tak czy siak, pozwoli zarobić właścicielowi, dlatego nie dajcie się nabrać na słowa i tu cytuje: „ale ja na tym nie zarobię”. Jeżeli kiedyś, tak jak ja niedawno wybierzecie się do lombardu sprzedać biżuterie, bo tam nie tylko się coś zastawia, to pamiętajcie, aby przed pójściem tam zabrać ze sobą dowód osobisty, bo będzie on potrzebny do sporządzenia umowy sprzedaży. Przed udaniem się do takiego miejsca polecam Wam też przejrzeć internet w celu sprawdzenia cen orientacyjnych używanej rzeczy, jaka chcecie sprzedać, aby nie wyjść na tym, jak „Zabłocki na mydle”. Koniecznie dajcie znać czy kiedyś w takim miejscu byliście i udało wam się uzyskać fajną kwotę za dawno nienoszona biżuterię. :)

12 komentarzy:

  1. Pomysł całkiem fajny :) ja nie miałam okazji nic sprzedawać w lombardzie ale uważam że to całkiem fajna opcja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też kiedyś tak zrobiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm ja nigdy w cos takiego sie nie bawiłam ale brzmi bardzo ciekawie :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/04/z-motywem-kwiatow.html

    OdpowiedzUsuń
  4. A widzisz, sama w szafie mam sporo srebra w którym już nie chodzę... muszę się nad tym zastanowić...
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja polecam, bo naprawdę można fajnie sprzedać swoją dawno nieużywaną biżuterie. :)

      Usuń
  5. Nie uważam pomysłu za zły, o ile uda się korzystnie sprzedać nieużywaną biżuterię. Przerabianie u jubilera też tanie nie jest, więc czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie tym wpisem! Kurczę, wiesz że nie pomyślałam o lombardzie? Mam trochę biżuterii, której z różnych względów nie noszę i w sumie to super pomysł aby wymienić ją na taką, którą chcę w 100%. Lombard to niby taka oczywista sprawa a jakoś nigdy nie przyszło mi to do głowy... Dorotko! Mega mnie zainspirowałaś do przejrzenia swojej kolekcji, dziękuję Ci za to 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi czytać takie słowa! Koniecznie się tam udaj, jeśli masz sporo biżuterii, której zwyczajnie nie nosisz. :)

      Usuń
  7. Nigdy nie byłam w lombardzie, może ze względu na skojarzenia, o których piszesz...ale z drugiej strony super sprawa, masz rację. Można oddać biżuterię i kupić nową. Masz zdolności negocjacyjne, skoro udało Ci się uzyskać oczekiwaną sumę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W przeszłości lombardy były owiane złą sławą, ale teraz ludzie zupełnie inaczej postrzegają już te miejsca. Warto pamiętać o tym, że takie punkty często oferują swoim klientom skup telefonów czy biżuterii. Dzięki temu można tam zakupić prawdziwe skarby, których ceny często są śmiesznie niskie.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.