wtorek, września 25, 2018

Czemu tak lubię te perfumy? Nowy i stary zapach... Si i Acqua di Gioia na tapecie!

Jestem osobą odważną, nie lubię monotonni w życiu, ale mam swoje przyzwyczajenia. Zmiany lubię, ale nie we wszystkim. Uwielbiam poprzez zapach podkreślać swoją osobowość dlatego też na co dzień często sięgam po wodę perfumowaną Acqua di Gioia, którą poznałam tak naprawdę około pięciu lat temu w ten sam sposób, jak Dolce & Gabbana, Light Blue, zwyczajnie wygrałam flakon tych perfum w konkursie internetowym.

*Sprawdź TUTAJ moją pracę konkursową, która wygrała.


Do dziś podoba mi się jej cytrusowo-drzewny zapach, który sprawdza się na co dzień. Nie jest to zapach męczący, ciężki. Myślę, że polubiłam go tak bardzo, bo jego jedną z nut serca jest jaśmin, który ja osobiście uwielbiam.


Ta woda perfumowana mimo długiego upływu czasu nie znudziła mi się i sądzę, że to raczej nie nastąpi. Uważam, że na pewno przypadnie do gustu osobom, które są tak jak ja wiernymi perfum Chanel (Gabrielle). Te perfumy nie będą odpowiednie na randkę, są uniwersalne, ale nie na każdą okazję.


Woda toaletowa SI to ona zdecydowanie bardziej sprawdzi się podczas wieczornego wyjścia, ponieważ charakteryzuje się eleganckim, ale też ostrym zapachem. Te perfumy nie są niepowtarzalne, można znaleźć bardzo podobne, nie są natomiast tak ciężkie jak niektóre, dlatego uznałam je za intrygujące.


Zdecydowanie będą one ciekawym zapachem na jesień i zimę. Jeśli szukacie perfum zbliżonych zapachem do Michael Kors Wonderlust, ale w wersji mniej intensywnej to polecam Wam sprawdzić zapach powyższej wody toaletowej podczas najbliższej wizyty w perfumerii Douglas.


Muszę przyznać, że bardzo podobają mi się perfumy Giorgio Armani, zarówno męskie, jak i damskie, mają w sobie coś, co mnie przyciąga.


Jeśli szukacie dla swojego mężczyzny perfum o spokojnym zapachu, to polecam Wam przyjrzeć się bliżej wodzie perfumowanej Acqua di Gio Absolut. Koniecznie dajcie znać, jakich Wy używacie perfum. Napiszcie też, czy zmieniacie perfumy ze względu na porę roku lub okazje.

poniedziałek, września 17, 2018

Jak oczyszczam twarz na co dzień?

Oczyszczanie to podstawa, mi zależy na dobrym stanie skóry twarzy, dlatego dużą uwagę przykładam do tego etapu. Zawsze zaczynam go od wykonania demakijażu, dotychczas wykonywałam go za pomocą mleczka od niedawna do tego zadania wykorzystuje krem marki tołpa, który pięknie usuwa makijaż. Sprawdza się on do demakijażu twarzy, ale też oczu. Początkowo myślałam, że może uda mi się nim zastąpić dwa produkty, żel i mleczko do demakijażu, tak się jednak nie stało, bo buzia po użyciu tego kremu jednak nadal wymaga domycia żelem.


Choć oba produkty różnią się przeznaczeniem, to charakteryzują się podobnymi cechami. Żel, jak i krem posiada delikatny zapach, żaden z tych produktów nie podrażnia oczu. Krem posiada gęstą konsystencję w kolorze białym, która formułą przypomina dobry krem nawilżający. Żel natomiast ma konsystencję zbliżoną do żelu micelarnego, czyli równie bardzo przyjemną.


Jeśli chodzi o zapach obydwu produktów, to w obu przypadkach jest on ładny tylko kremu mało intensywny. Podoba mi się to, że te kosmetyki są delikatne i skuteczne zarazem. Nie przesuszają skóry, dlatego bez obaw mogą być stosowane nawet kilka razy w ciągu. W duecie używam ich oczywiście, wtedy gdy mam wykonany makijaż, najczęściej sięgam po te produkty wieczorem.


Rano oczywiście wystarcza mi żel lub płyn micelarny, wiem, że stosowanie akurat płynu micelarnego nie jest zalecane, ale mam nadstan tych produktów, więc aby je zużyć, to muszę po nie nadal sięgać. Był czas, że odstawiłam tego typu produkty, ich zapas miałam wykorzystać do czyszczenia akcesoriów do makijażu, lecz tak się jednak nie stało, bo zwyczajnie stwierdziłam, że szkoda mi je zużyć w ten sposób, dlatego powróciłam do ich stosowania.


Moja cera ma się dobrze więc gdy mi się śpieszy, to używam płynów micelarnych rano. Oczyszczanie jest tak samo ważne, jak tonizowanie cery, używałam różnych produktów do tego zadania, przetestowałam toniki w spryskiwaczu, jak i te klasyczne. Najlepiej oceniam na dzień dzisiejszy tonik marki tołpa z serum. Świetnie mi się go używało, zapomniałam niestety zrobić mu zdjęcia, dlatego też tutaj go nie ma, sprawdził się u mnie, dlatego postanowiłam Wam o nim wspomnieć.


Aktualnie sięgam po toniki, ale też wody termalne, doceniłam ich działanie już kilka lat temu, najbardziej polubiłam tą marki Uriage dlatego do niej niedawno powróciłam, uważam ja za świetny produkt uzupełniający codzienną pielęgnację twarzy, ponieważ świetnie odświeża i koi skórę. Moim zdaniem wpływa na nawilżenie skóry. Jest to produkt niezwykle wydajny, jej duże opakowanie spokojnie starcza na kilka miesięcy. Zdecydowanie polecam Wam ją wypróbować.

Koniecznie dajcie znać, jak Wy oczyszczacie skórę twarzy!

sobota, września 15, 2018

Już wiem jak skutecznie oczyścić cerę w domu!

Nie wiem, z jakiego powodu, ale byłam sceptycznie nastawiona do 4 intensywnych zabiegów korygujących niedoskonałości marki tołpa. Lubię kosmetyki tej firmy, ale jakoś nie wierzyłam w skuteczność tego produktu. Jak się potem okazało, moje założenia o braku skuteczności poniższego zestawu były błędne. 


Zanim jednak doceniłam działanie 4 intensywnych zabiegów korygujących niedoskonałości, to musiałam doświadczyć szoku. Po wykonaniu dwóch pierwszych kroków (przetarcie chusteczką złuszczającą twarzy, aplikacja serum) było wszystko w porządku, lecz po przejściu do trzeciego etapu już nie było tak kolorowo. 


Byłam przerażona, gdy po zmyciu maseczki moja cera stała się cała czerwona. Wtedy naprawdę przez chwilę myślałam, że doszło do jakiegoś poparzenia lub, że coś mnie uczuliło. Spanikowałam, liczyłam na to, że wszystko zniknie po nałożeniu kremu korygującego z zestawu i tak się na moje szczęście stało.


Gdy moja cera wróciła do stanu sprzed użycia 4 intensywnych zabiegów korygujących niedoskonałości, czyli normalnego, to stałam się najszczęśliwszą kobietą na świecie (oczywiście w danym momencie).


Dzięki temu, że sięgnęłam po 4 intensywne zabiegi korygujące niedoskonałości, mogłam się cieszyć niezwykle gładką i jednolitą cerą. Gdy użyłam za kilka dni ponownie wyżej wspomnianego zestawu, to zauważyłam, że już nie wystąpiło u mnie zaczerwienienie.


Myślę, że pojawiło się ono u mnie podczas 1 zabiegu, ponieważ moja cera była mocno zanieczyszczona. Za sprawą 4 intensywnych zabiegów moja cera zaczęła lepiej wyglądać, stała się jednolita, matowa, ale też niezwykle miła w dotyku.


Dzięki temu zestawowi, moja cera, jej stan uległ znaczniej poprawie, niedoskonałości uległy zmniejszeniu, dlatego uważam ten produkt za bardzo dobry. Wiem, że publikuje sporo postów o produktach marki tołpa i pewnie myślicie, że moje zadowolenie z nich nie jest prawdziwe, bo pewnie łączy się ze współpracą z marką tołpa ale to nieprawda, bo nie jestem w żaden sposób związana z tą firmą.


Jeśli Wam zależy na dobrym oczyszczeniu cery, a nie macie możliwości skorzystać z profesjonalnych zabiegów w gabinecie kosmetycznym np. peeling kawitacyjny, to polecam Wam zakupić ten zestaw, by móc cieszyć się ładną cerą każdego dnia.


Koniecznie dajcie znać czy używaliście już 4 intensywnych zabiegów korygujących niedoskonałości! Napiszcie też jakie produkty marki tołpa polecacie mi jeszcze przetestować.

czwartek, września 13, 2018

Słów kilka o maseczkach do twarzy Yves Rocher, które pokochała moja cera!

Maseczki do twarzy uwielbiam tak samo, jak peelingi, po te produkty mogłabym sięgać codziennie, nie jest to jednak wskazane więc tego nie robie. Używam ich, tak jak jest to zalecane, czyli 1-2 razy w tygodniu. Uwielbiam maseczki oczyszczające, stosowanie ich ma dla mnie ogromne znaczenie. Mam cerę mieszaną w kierunku suchej dlatego stosuje z tą samą intensywnością maseczki nawilżające, jak i oczyszczające.


Często też używam jednej maseczki po drugiej. Do tej pory bardzo polubiłam oczyszczającą maseczkę do twarzy marki Palmers, chciałam znaleźć jeszcze jedną dobrą maseczkę tego typu i się udało. Maseczka głęboko oczyszczająca Pure System marki Yves Rocher bardzo miło mnie zaskoczyła nie tylko podstawowymi cechami, czyli bardzo ładnym zapachem i odpowiednio gęstą konsystencją, ale też działaniem.


Zawsze po jej użyciu moja cera była nie tylko dobrze oczyszczona, ale też bardzo miła w dotyku, ukojona i zregenerowana. Okazała się być bardzo delikatna i skuteczna zarazem dlatego tak bardzo ją polubiłam. Nigdy nie miałam problemu z jej zmyciem. Zawsze do jej zastosowania zachęcało mnie jej szybkie użycie, bo bardzo łatwo się rozprowadzała na uprzednio oczyszczonej skórze twarzy.


Na tle innych wyróżnia się szybkością działania, wystarczy ją trzymać tylko 3 minuty na twarzy, by móc cieszyć się niezwykle dobrze oczyszczoną skórą twarzy. Kolejną maseczką, którą zachwyciłam się w ostatnim czasie, również jest marki Yves Roche. Zawsze miałam problem z nawilżającymi maseczkami, te, które mi odpowiadały, przeważnie znajdowały się w saszetkach i były przeznaczone jednorazowego użytku.


Ciągły ich zakup nie był ekonomicznym rozwiązaniem, dlatego też przez cały czas poszukiwałam czegoś w większym opakowaniu. Długo zastanawiałam się, czy kupić maseczkę nawilżającą marki Yves Rocher, ale jednak się skusiłam i nie żałuję. Obawiałam się jej zapachu, nie chciałam by, zaskoczyła mnie zbyt świeżym zapachem, typowym dla kosmetyków „for men”, nie stało się tak, dlatego już podczas pierwszego użycia się do niej przekonałam. Zauroczyłam się jej ultralekką formułą, która w porównaniu z innymi bardzo ekspresowo się wchłania. 


Uznałam, że zasługuje na uwagę, bo szybko po jej zastosowaniu można zaobserwować pozytywne rezultaty. Dzięki tej maseczce nawilżenie skóry się poprawia, cera odzyskuje zdrowy wygląd, ponieważ jej koloryt zostaje wyrównany. Odwodnieniu może ulec każda cera nawet taka jak moja, ta maseczka jest przeznaczona do skóry odwodnionej, dlatego też jej działanie nawilżające jest tak intensywne i dość długo odczuwalne po jej zastosowaniu. Nigdy nie musiałam usuwać jej nadmiaru, bo zawsze wchłaniała się całkowicie, co uznaje za wielki plus, bo dzięki temu tak naprawdę nie straciłam ani 1 ml tej maseczki. Uważam ją za produkt bardzo wydajny i wart przetestowanie przez wszystkie osoby, które chcą poprawić nawilżenie skóry twarzy.


Koniecznie dajcie znać czy używaliście już tych maseczek! Poinformujcie mnie, jak się u Was sprawdziły!

czwartek, września 06, 2018

Makijaż z Inglot

Pewnie po pierwszym zdjęciu pomyśleliście, że coś mi się pomyliło, bo niedawno opublikowałam post o matowych pomadkach do ust z Inglot, ale nie to nie pomyłka. Nabyłam w ostatnim czasie sporo kosmetyków tej marki, ponieważ większość z nich zwyczajnie mi się skończyła. Poprzednie pomadki zamówiłam na douglas.pl, poniższą wraz z innymi kosmetykami już na oficjalnej stronie internetowej Inglot.


Z zakupów jestem zadowolona. Powyższą pomadkę (439) udało mi się zakupić w bardzo atrakcyjnej cenie, zapłaciłam za nią 15,60 zł! Sprawdza się jak poprzednie pomadki do ust, pięknie utrzymuje się na ustach i równie zaskakuje pigmentacją. Posiada różowo-czerwony kolor, który cudownie prezentuje się na ustach i genialnie dopełnia każdy makijaż. Jestem jak najbardziej z niej zadowolona, dlatego też po nią aktualnie sięgam każdego dnia.


Gdy zrobiło się głośno o farbkach do brwi marki Too Faced bardzo chciałam się stać ich posiadaczką, miałam zakupić jeden taki produkt podczas zakupów w Galerii Krakowskiej, ale jednak tego nie zrobiłam, bo natchnęłam się na kolejną wideo recenzje pomad do brwi Anastasia Beverly Hills. W późniejszym czasie również dowiedziałam się o konturówkach do brwi w żelu marki Inglot.


Postanowiłam, że przetestuje ten ostatni produkt do brwi, długo zastanawiałam się nad jego kolorem, wahałam się między odcieniem 11 a 13 w końcu padło na 11, bo on wpada w szare odcienie. Mam „bujne” brwi dlatego też nie mogłabym nawet użyć nic ciemniejszego do podkreślania brwi, bo wyglądałoby to nie naturalnie.


Namiętnie używałam tej konturówki do brwi przez ponad rok. Sprawdzała się świetnie, za każdym razem, gdy jej użyłam byłam niesamowicie zadowolona z efektu, jaki uzyskałam za jej pomocą, bo pięknie nadawała kształt moim brwią. Jej trwałość zawsze mnie zaskakiwała pozytywnie. Gdy po nią sięgam, to nie muszę używać żelu do brwi, bo ona je świetnie definiuje.


Zdecydowanie uważam ją za jeden z lepszych produktów do podkreślania brwi. Cień bazowy to podstawa sprawdza się w każdym makijażu, kiedyś używałam cienia w kolorze wpadającym w beżowo-różowy odcień (328) marki Inglot, nie było jednak to tak widoczne, więc sięgałam po niego, gdy tego potrzebowałam.


Czekałam, aż się skończy i będę mogła zakupić nowy w odcieniu wpadającym w żółty kolor (355) i w końcu nastał ten dzień. Od niedawna jestem posiadaczką cienia w wymarzonym kolorze, sprawdza się bardzo dobrze, nie wyróżnia się pod łukiem brwiowym, jest neutralny, czyli genialny. Myślę, że teraz będę powracać tylko do niego.


Miałam sporo rozświetlaczy, najlepiej oceniam ten z Lily Lolo, on zachwycił mnie swoim złotym odcieniem, który pięknie prezentował się na twarzy. Kiedyś testowałam na wyspie Inglot rozświetlacz do twarzy i ciała 02 wtedy bardzo mi się podobał, wydawało mi się, że na twarzy prezentuje się podobnie jak ten z LilyLolo, więc również go sobie sprawiłam.


Okazało się jednak, że mimo złotego koloru na twarzy wygląda na srebrny, byłam zawiedziona, nie chciałam po niego sięgać do czasu, gdy usłyszałam pytanie w stylu „Co masz tak pięknego nad kośćmi policzkowymi?”. Ten rozświeltacz bardzo się spodobał innym, więc i ja zaczęłam się do niego przekonywać i teraz sięgam po niego codziennie. Nie jestem z niego aż tak zadowolona, bo nie jest w moim wymarzonym odcieniu, ale go używam.


Myślę, że sprawdzę jeszcze inne rozświetlacze marki Inglot i gdy znajdę ten w upragnionym złotym kolorze, to Was niezwłocznie o tym poinformuję. Ten rozświetlacz utrzymuje się cały dzień na twarzy, jest mocno napigmentowany. Należy uważać z jego ilością, bo naprawdę można łatwo przesadzić. Po nałożeniu nie jest możliwym go rozetrzeć - przypomina mi w działaniu rozświetlacz w płynie co ma swoje plusy i minusy. Generalnie oceniam go dobrze, myślę, że wiele osób mogło, by być z niego zadowolonych. Polecam go wypróbować osobą, które uwielbiają wykonywać makijaż w stylu „glow”.

Koniecznie napiszcie, czy używaliście już powyższych produktów i jak się u Was sprawdziły!

środa, września 05, 2018

System ERP sposobem na sukces firmy?!

Nie ma jednego sprawdzonego sposobu na sukces, tak samo nie istnieje wyłącznie jeden system ERP. Wszystko się od siebie różni, blogi, portale, przedsiębiorstwa. Za każdą firmą stoi człowiek, to jego wybory decydują o powodzeniach i rozwoju danego biznesu. Każdemu zależy na dobrych zarobkach, nikt nie lubi popełniać błędów. Wiele też jest osób, które nie lubią inwestować, nie chcą pomocy, mimo, że jej potrzebują. Osoby działające w mediach społecznościowych ostatnio coraz częściej zatrudniają managerów, bo chcą więcej zarabiać. Różnie takie współprace się kończą, ale zawsze coś wnoszą, uczą jak postępować w przyszłości podczas zawierania nowych umów. Wszystko można zmienić, coś może trwać rok lub kilka lat.


System ERP ma swoją licencję, która kiedyś się kończy, możecie teraz wykupić modułową, później serwerową nic nie stoi na przeszkodzie. Zmiany wychodzą na dobre, uczą, to dzięki nim osiągamy sukcesy, dlatego uważam, że warto zainwestować czas i pieniądze we wdrążenie systemu ERP! W szkole na studiach każdy zdobywał wiedze i umiejętności, z jakich do dziś korzysta. Posiadanie tego oprogramowania pozwala nie tylko zarządzać dobrze przedsiębiorstwem obecnie, ale też później, bo no uczy jak postępować w różnych sytuacjach. Inwestycja łączy się czasem z wyrzeczeniami, myślę jednak, że warto zdecydować się na system ERP, jeśli zależy Wam na rozwoju własnej firmy! To tak jak z warsztatami, wykupujesz je, uczestniczysz w nich, bo chcesz zdobyć nowe umiejętności. Szkoleniowcy mogą być różni, ale jeśli nie weźmiesz udziału w tych szkoleniach, to nie dowiesz się, co zyskasz dzięki nim.

Więcej na temat systemu ERP znajdziecie tutaj: https://humansoft.pl/qlik-sense/

Koniecznie dajcie znać czy już korzystaliście z tego oprogramowania!

sobota, września 01, 2018

Najlepszy miesiąc na wynajęcie mieszkania? Czy taki istnieje?

Nikt nie lubi tracić czasu ja też, dlatego w tamtym roku postanowiłam zmienić miejsce zamieszkania. Myślałam, że przeprowadzka sprawi, że będę miała więcej czasu i tym samym będę mogła pracować w dwóch firmach jako Visual merchandising dla IQFM i doradca klienta w Mochito&Inspired, prowadzić systematycznie bloga i trenować cztery razy w tygodniu. Przez pierwszy tydzień pogodzenie pracy hobby z i innymi zainteresowaniami szło mi dobrze, dawałam z siebie wszystko, bo nie chciałam z niczego zrezygnować. Jak się potem okazało, mocno przesadzałam, z dnia na dzień coraz gorzej się czułam, raz zasnęłabym nawet z laptopem na kolanach. Byłam osłabiona, na siłowni nawet podczas ćwiczeń o mało bym nie zrobiła sobie krzywdy, skończyło się tylko jednak na uderzeniu głową o step, czyli niczym wielkim. Miałam blisko do większości miejsc, ale nie wszędzie, najdalej miałam do pracy więc tak czy siak, musiałam korzystać z komunikacji miejskiej. Na początku się cieszyłam, podobało mi się mieszkanie niedaleko centrum, ale do czasu, gdy odkryłam, dlaczego płacę tak niską kwotę za wynajem. Umowę wynajmu podpisywałam, gdy było jeszcze ciepło, dlatego nie miałam pojęcia o panującej wilgoci w całym budynku.


Płaciłam wyższą kwotę wynajmu niż na umowie, zgodziłam się na to, by móc płacić czynsz po 10, nie widziałam wtedy nic w tym złego. Jak się okazało, to powinno wtedy mi już dać do zrozumienia, że coś jest nie tak i mogą być problemy. Właściciel był miły w stosunku do mnie, gdy rozmawiał z innymi lokatorami, nie był tak serdeczny, lecz mi to wtedy nie przeszkadzało. Po około 4 miesiącach już nie przechadzałam się ul. Nad Łubinką, jak i ul. Ignacego Paderewskiego w Nowym Sącz, bo się wyprowadziłam. Żałuję, że tak późno podjęłam taką decyzję, bo przez mieszkanie w tym miejscu (zbyt dużą wilgotność) uległo zniszczeniu kilka moich rzeczy i stan mojej cery uległ pogorszeniu (miałam poważny problem z niedoskonałościami w strefie T). Postanowiłam Wam opowiedzieć tę historię, by Was przestrzec przed pochopnym wynajmowaniem pokoi/mieszkań/domów zwłaszcza wiosną/latem/jesienią, gdy jest jeszcze ciepło. Uważajcie na mieszkania nisko czynszowe, zawsze sprawdźcie dokładnie każde pomieszczenie, a nie tylko jeden pokój, aby mieć pewność co do standardu wynajmowanego mieszkania/pokoju. Nie przymykajcie oka na nic, płacicie, więc wymagacie dobrych warunków, jeśli takie nie zostają spełnione, to domagajcie się ich poprawy u samego właściciela budynku/domu, jeśli to nie poskutkuje, pozostaje Wam tylko rozwiązanie umowy, czyli to, co ja zrobiłam. Jeśli moja „historia wynajmu” jest podobna do waszej, to koniecznie mnie o tym poinformujcie pod tym postem! Podajcie też swoje porady, które będą mogły sprawdzić się przy wynajmie mieszkania /pokoju innym osobą!