piątek, września 29, 2017

Piękna cera #bishojo

Znacie mnie już trochę, więc doskonale wiecie, że na jesień staram się sięgać po produkty do nawilżania skóry twarzy o nieco bogatszej konsystencji, które zapewnią mojej cerze odpowiednią ochronę i nawilżenie. 


O tym, że bardzo lubię używać płynów micelarnych do oczyszczania skóry twarzy, przed nałożeniem produktów nawilżających też nie raz u mnie przeczytaliście, dlatego teraz pozwolę sobie Wam jeden z nich przedstawić.


Nie napiszę o tym produkcie poematu, bo jednak byłoby to niemożliwe ze względu na jego rodzaj. Postaram się tylko wymienić w skrócie główne zalety tego płynu micelarnego, bo jak się okazało wad, nie ma żadnych (no może posiada jedną - pojemność).


Ten produkt zasłużył na wyróżnienie, poświęcenie mu w tym wpisie chwili, bo spełnił mój najistotniejszy wymóg, a mianowicie nie podrażnił mnie w żaden sposób. Świetnie sprawdzał się do demakijażu twarzy, jak i oczu (nie wywołał łzawienia, pieczenia oczu).


Po jego użyciu moja cera nigdy nie była zaczerwieniona, sucha tylko odpowiednio oczyszczona, idealnie przygotowana na dalszą pielęgnację, czyli nawilżanie. Polubiłam go, bo mimo zawartości składników silnie nawilżających nigdy nie pozostawił żadnego lepkiego film na skórze twarz.


Wracając jednak do kremu, nie zdradziłam wam, jaki teraz stosuje, więc już piszę. Aktualnie codziennie wieczorem używam kremu rewitalizującego marki, w jakiej produktach można się zatracić, czyli Bishojo. 


Ciesze się, że właśnie przed nadejściem i już w trakcie trwania jesieni zaczęłam go używać, bo okazał się kremem nawilżającym, który ułatwia lepszą regenerację skóry. Pozwolił mi uzyskać, miękką zdecydowanie bardziej gładką skórę dlatego go doceniłam. 


Polubiłam go za przyjemnie kremową formułę i za to, że nie przyczynił się do powstania większej ilości niedoskonałości na mojej twarzy. Do zalet tego kremu należy również jego delikatny zapach, który uprzyjemnia jego stosowanie. 


Muszę także podkreślić, że krem ten nie zawiera w swoim składzie parabenów, silikonów ani też olei mineralnych dlatego uważam, że jest to kosmetyk wart uwagi i wypróbowania przez osoby posiadające skórę wymagającą, wrażliwą.


Koniecznie napiszcie, czy znacie te produkty i markę Bishojo. Jeśli już je stosowaliście, to dajcie znać, jak się u Was sprawdziły te kosmetyki!

wtorek, września 19, 2017

Wiecznie modny dodatek #perfumy #vabun

Adrenalina jest mieszanką wielu uczuć, perfumy są miksturą charakteru, wdzięku i siły wewnętrznej. To one potrafią na długo zapaść w pamięci, przyciągać i w nietypowy sposób pokazać innym, jakimi ludźmi jesteśmy. 


Zawsze uwielbiałam o nich pisać i je wybierać nie tylko dla siebie, ale też bliskich. Rzadko eksperymentowałam podczas ich zakupów, bo stawiam na klasykę, spójność i uniwersalność.


Myślałam, że tylko te o śmiałym zapachu będą do mnie pasować i mi się podobać, a jednak myliłam się, bo kwiatowo-drzewne perfumy marki Vabun przypadły mi do gustu.


Zauroczył mnie ich zapach, bardzo spodobała mi się ich trwałość. Polubiłam je za zmienność.


Perfumy osobiście polecane i rekomendowane przez Małgorzatę Rozenek-Majdan zdecydowanie mogę polecić każdej kobiecie, która szuka perfum idealnych na randkę, wieczór z ukochanym. 


Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła nie tylko zapachu damskich, ale też męskich perfum marki Vabun.


Muszę Wam przyznać, że nie spodziewałam się, że kompozycja wody perfumowanej marki Vabun czymkolwiek mnie zaskoczy.


Okazało się jednak, że te perfumy skrywają pewnego rodzaju tajemnice, są niepowtarzalne, a nie nudne jak zakładałam.


Zdecydowanie pasują do dojrzałych mężczyzn, którzy nie potrafią przestać podejmować kolejnych wyzwań i stawiać sobie kolejnych celów.


Koniecznie dajcie znać czy już w waszej kolekcji znajdują się perfumy marki Vabun, która już za niedługo zadebiutuje na rynku giełdowym NewConnect.

Jeśli jeszcze nie poznaliście znakomitych perfumy i kosmetyków marki Vabun, to koniecznie wybierzcie się do drogerii Hebe lub salonu mody męskiej Pako Lorente, aby to zmienić.

środa, września 13, 2017

Trwały makijaż oczu #artdeco #eyeshadowbase

Przez długi czas nie używałam żadnej bazy pod cienie, bo nałożenie, jakiejkolwiek łączyło się z przymusowym wykonaniem demakijażu oczu (rolowanie cieni w załamaniach powiek). Miałam bazę pod cienie do powiek marki Hean, zakupiłam też polecany przez wiele osób podkład pod cienie firmy Cashmere i zawsze miałam ten sam problem.


Chciałam, żeby mój makijaż wyglądał lepiej, bardziej profesjonalnie był wyrazisty, dlatego też nie odpuściłam i dalej poszukiwałam idealnej bazy do oczu i w końcu ją znalazłam. Jak już pewnie zdążyliście się domyślić baza pod cienie do powiek, która zrewolucjonizowała mój makijaż oka, jest marki Artdeco. 


Bardzo ją polubiłam, ponieważ jako jedyna po aplikacji nie wpłynęła na pogorszenie ogólnego wyglądu mojego makijażu oczu, tylko pozwoliła mi go ulepszyć (zapobiega gromadzeniu się koloru w zagłębieniu powiek).  


Delikatny beżowy odcień tej bazy do oczu jest jej zaletą, bo nie zmienia koloru skóry, tylko przez zawartość drobinek odbijających światło rozświetla ją. Jej łatwa aplikacja i odpowiednio kremowa konsystencja sprawiła, że sięganie po nią stało się dla mnie niezwykłą przyjemnością.


Zasługuje na wyróżnienie, bo ułatwia rozprowadzanie cieni i wzmacnia ich kolor. Stanowi naprawdę genialny podkład pod cienie, bo dzięki niej cienie zdecydowanie dłużej utrzymują się na powiece (nie osypują się). Najlepiej sprawdza się nałożona na korektor (dokładna kolejność: krem, korektor, baza). Jest łatwo dostępna, jej cena też nie należy do najwyższych, dlatego polecam Wam ją wypróbować

piątek, września 08, 2017

Rewelacyjne produkty do skóry wrażliwej i wymagającej regeneracji #oillan #yvesrocher

Nie raz wspominałam, że systematyczna pielęgnacja skóry twarzy jest dla mnie bardzo ważna, dlatego nadszedł czas, abym Wam przedstawiła produkty, jakie ostatnio zajmowały honorowe miejsce w mojej łazience i służyły mi codziennie podczas każdego rytuału piękna. Nie wiem jak Wy, ale najbardziej lubię testować kremy pod oczy i peelingi, dlatego dziś o nich tu przeczytacie.


Skoro każdy zabieg pielęgnacji twarzy zaczyna się od oczyszczania skóry twarzy to najpierw skupie się na nawilżającym peelingu do twarzy marki Yves Rocher, a dokładniej jego właściwościach. Już kiedyś miałam peeling do twarzy tej firmy, ale nie ten, korzystając z okazji (rabat 40%), postanowiłam go zakupić i wypróbować.


Nie uważam, że sięgnięcie po niego było błędem. Już na samym początku bardzo mi przypadł do gustu jego świeży zapach i formuła bogata w ostre drobinki peelingujące. Nigdy po jego użyciu nie wystąpiło u mnie podrażnienie. Nie zdarzyło się też, żebym, po jego zastosowaniu miała problem ze suchą, zaczerwieniona i ściągniętą skórą twarzy.


Bardzo polubiłam ten peeling, bo za każdym razem, gdy sięgnęłam po niego, mogłam się cieszyć gładką skórą idealnie przygotowaną na dalszą pielęgnację, czyli nawilżanie.


Jeśli jesteśmy już w wątku nawilżania, to pozwolę sobie Wam również przedstawić multiregenerujący krem pod oczy i na powieki marki Oillan, do jakiej mam sentyment, jaką bardzo polubiłam za multi-lipidowy krem do twarzy.


Ten krem sprawdził się u mnie równie dobrze, jak wyżej opisywany peeling. Zyskał moje uznanie za świetne działanie nawilżające. Bardzo spodobała mi się jego gęsta konsystencja.


Lubiłam sięgać po niego przed wykonaniem makijażu, bo świetnie współgrał z moim korektorem do twarzy marki L'Oréal Paris (nie skracał jego trwałości). Po jego użyciu nigdy nie miałam problemu z pieczeniem czy też łzawieniem oczu.


Mimo że w żadnym stopniu nie wpłynął na zmniejszenie moich cieni pod oczami, uważam go za jeden z lepszych kremów pod oczy. Zaskakujące w nim jest jedno, a mianowicie jego cena, bo jest naprawdę atrakcyjna jak na tak dobry produkt.


Składu tego dermokosmetyku nie będę komentować, bo w tej dziedzinie nie jestem ekspertem, ale i tak moim zdaniem nie wygląda najgorzej. Zdecydowanie mogę Wam polecić wypróbowanie obu powyższych produktów, bo naprawdę są dobrej jakości.

Koniecznie napiszcie, czy używaliście już któregoś z powyższych kosmetyków.