Blogowigilia na Zimowym Narodowym - jak było?

O blogowigili kiedyś coś gdzieś coś usłyszałam, ale nie śledziłam tak naprawdę nigdy przebiegu tego wydarzenia. Jak wiadomo mamy grudzień, idą święta więc każdy siłą rzeczy myśli o wszystkim, co z nimi związane. Pewnego wieczoru, zamiast wpisać w wyszukiwarce google trzy słowa: „przepis na makowiec”, czyli postąpić jak większość społeczeństwa przed 24 grudnia, ja napisałam blogowigilia, nie wiem, dlaczego tak po prostu to zrobiłam. Zaraz po tym znalazłam stronę internetową blogowigilia.pl, a potem jej fanpage (albo najpierw fanpage już nie pamiętam dokładnie, co mi się w wynikach pierwsze pokazało i w co kliknęłam). Przeglądnęłam posty, trochę zdjęć. Pomyślałam wtedy no świetne wydarzenie, fajnie byłoby w nim wziąć udział. Po chwili jednak dostrzegłam brak aktywności, brak nowych postów na stronie i szczerze byłam pewna, że w tym roku nie będzie blogowigili. Jak się okazało, byłam w błędzie. Dokładnie 6 grudnia dowiedziałam się, że największe w Polsce spotkanie twórców internetowych odbędzie się na Zimowym Narodowym 15 grudnia, zaskoczyło mnie to bardzo. Chciałam wziąć w nim udział i założyłam, że tak się stanie. Nie miałam jednak zielonego pojęcia czy tak naprawdę się na nim znajdę, ale jednak byłam na tym spotkaniu! Z czego niesamowicie do dziś się cieszę! Dokładnie 14 grudnia zakupiłam bilety autobusowe do Warszawy i też wtedy mniej więcej sprawdziłam trasę z punktu A do punktu B, czyli z Dworca Zachodniego do PGE Narodowy (autobus 158 i 517). Wiedziałam, że muszę sobie to jakoś rozplanować, aby zdążyć na powrotny autobus wieczorem do Nowego Sącza.


Chciałam skorzystać z kilku atrakcji i poznać nowe osoby. Udało się to wszystko połączyć! To było coś fantastycznego! W tak krótkim czasie, bo tak naprawdę w niecałe 2,5 godziny zdążyłam porozmawiać z kilkoma blogerami i bardzo miło spędzić z nimi czas. A jak do tego doszło? I to akurat dość ciekawe... Wszystko zaczęło się od mojego zakłopotania, bo po wejściu do kawiarni na Zimowym Narodowym nie wiedziałam, kto jest blogerem, a kto nie bo kawiarnia na wyłączność była dla nas zarezerwowana od 20:30, a zjawiłam się w niej kilka minut po 19. Trudno było mi osobiście to zidentyfikować, bo mało kto nosił na wierzchu blogowigilijną opaskę (swoją drogą ja też swoją miałam pod kurtką). Kiedy dostrzegłam dwie kobiety jedną w okularach z bordowymi oprawkami a drugą w czapce Św. Mikołaja, to byłam pewna, że są to blogerzy i dlatego też to z nimi pierwszymi wymieniłam kilka zdań! Jak możecie się domyślać po opisie zewnętrznego wyglądu, wtedy właśnie poznałam Ilonę i Anię, czyli organizatorki Blogowigili - tego wspaniałego wydarzenia! Po tym usiadłam przy losowo wybranym stoliku, ale nie wiedziałam, czy ktoś jest jakimś twórcą, czy też klientem kawiarni lub osobami towarzyszącymi blogerów. Jak to mówią, kto pyta, ten nie błądzi, więc wprost zapytałam, czy są blogerami, jak się okazało, kilka z nich nimi było, dzięki temu też poznałam między innymi Dorotę (nie mogłabym zapomnieć imienia, bo sama takie „noszę”).


Po rozpłaszczeniu się wstałam i zamówiłam sobie sernik orzechowy oraz ulubioną kawę latte, szybko zjadłam i udałam się na Zimowy Narodowy zrobić zaplanowane zdjęcia na karuzeli (kliknij i zobacz zdjęcie). Po powrocie było dużo więcej osób, nawet ktoś zajął „moje” krzesło, na jakim ja pozostawiłam swoje rzeczy, muszę przyznać, trochę mnie to zaskoczyło, ale było to też zrozumiałe z uwagi na ilość blogerów i nie tylko. Po krótkim namyśle postanowiłam wrócić na teren Zimowego Narodowego, przed tym jednak udało mi się jeszcze poznać dwie nowe osoby Karolinę i Jacka, a to wszystko przez to, że dostrzegłam u nich opaski blogowigilijne. Zaczęliśmy rozmawiać. Jak się później okazało Jacek mnie „wkręcił” na samym początku rozmowy, bo powiedział, że prowadzi na co dzień bloga o stylizacji paznokci, a nie o finansach, czyli tak jak jest to w rzeczywistości (szczerze uwierzyłam w to, bo wiem, że wielu mężczyzn teraz zajmuje się stylizacją paznokci zawodowo i naprawdę dobrze im to wychodzi). Chwile później wszyscy razem udaliśmy się na lodowisko. Myślałam, że nie potrafię jeździć na łyżwach, bo tak naprawdę jako nastolatka byłam tylko raz na lodowisku, a jednak byłam w błędzie, jak widać, nauka jazdy na rolkach w dzieciństwie nie poszła na marne. Nie odkryłabym jednak tego, gdybym nie poznała Karoliny - tak to ona była inicjatorem jazdy na łyżwach (to był świetny pomysł)! Za każdym razem, gdy wchodziłam do kawiarni, a to wziąć kurtkę, a to odłożyć telefon, czy też wypić szybko kawę to ludzie się zmieniali.


Naprawdę było mnóstwo osób, non stop widziałam nowe twarze - także, jeśli na kogoś popatrzyłam się dziwnie, to przepraszam, ale szczerze byłam w lekkim szoku, gdy widziałam, ciągle kogoś innego siedzącego przy stoliku, przy jakim ja jeszcze niedawno jadłam sernik (wiem, powtarzam się, ale był on przepyszny)! Mogę to porównać do takiej urokliwej krzątaniny przedświątecznej, ciągle wszyscy byli w ruchu, przez cały czas coś się działo, no dla mnie to było coś zaskakującego, ale też magicznego. Na Zimowym Narodowym świetnie się bawiłam, zjechałam dwa razy z górki lodowej, wsiadłam do kolorowego pontonu przypominającego samochód i nim jeździłam (bumper cars) wraz z Pawłem, którego poznałam poza Cafe by Segafredo. Bardzo żałowałam, że muszę wyjść chwilę po 21:20, ale niestety czas mnie „gonił” nie ubłagalnie. Przed tym jednak chciałam jeszcze złożyć zamówienie w kawiarni, nie zrobiłam tego jednak ale przez to, że stałam w kolejce do kasy, to poznałam się jeszcze z Justyną i Natalią, z którą jak się okazało od dawna obserwujemy się na instagramie! Tak to właśnie jest niby kogoś bloga czytamy niby oglądamy czyjeś filmy na youtube, a widząc się twarzą w twarz często siebie nie poznajemy (a ja myślałam, że mam dobrą pamięć do twarzy - myliłam się, jak widać bardzo). Dostrzegłam to też najbardziej, wtedy gdy przeglądałam wczoraj zdjęcia z Blogowigili 2018, które też tu zamieściłam (autorem ich nie jestem ja tylko Pani Krystyna - Okiem Krysi). Całe wydarzenie bardzo mi się podobało! Moc zabawy, atrakcji! Wielu twórców! Dla mnie było świetnie!

*Miałam dla Was nagrać film z tego wydarzenia skończyło się jednak tylko na przywitaniu - mam nadzieję, że forma tej relacji jednak przypadnie Wam do gustu!

Napiszcie też, czy chcielibyście przeczytać historie z mojej podróży do PGE - w skrócie muszę przyznać, że dużo się nabiegałam, ale o tym może opowiem Wam przy następnej okazji, jeśli oczywiście zechcecie!

16 komentarzy:

  1. Nigdy na żadnym spotkaniu blogerów nie byłem :( ponoć jeśli nie chodzi się na różne spotkania to się nie istnieje. W sumie nie wiem :) ważne że Tobie było miło. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy o czymś takim nie słyszałam. No to brzmi smutno. :/ Kto wie może kiedyś się spotkamy na jakimś spotkaniu!

      Usuń
    2. Ja przeczytałem to gdzieś w internecie. Właśnie kto wie:)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Świetna sprawa że są takie inicjatywy i można poznać się w tak licznym gronie osobiście, też mi się marzy aby znaleźć się na takim spotkaniu.. kto wie może kiedyś się uda. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę świetnie, że istnieją tacy ludzie, którzy to organizują! Może się kiedyś osobiście poznamy!

      Usuń
  3. Świetne spotkanie, ja prawdę mówiąc, nawet nie miałam pojęcia, że takie wydarzenie istnieje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to miło mi, że dowiedziałaś się dzięki mojemu wpisowi. :)

      Usuń
  4. Świetna relacja i spontaniczna decyzja, szkoda, że się nie załapałam, może w przyszłym roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam pojęcia, że jest takie spotkanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz słysze o takim wydarzeniu :) Świetnie, że mogłaś w nim uczestniczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne spotkanie :) i nie słyszałam również

    OdpowiedzUsuń
  8. Żałuję, że nie mogło mnie być...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiedziałam, że jest organizowana...

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.